Przyznam, że do tej pory nie utożsamiałam swojego stylu bycia z żadną ideologią. Nie sądziłam, iż rzeczy, które siedzą w mojej głowie można zamknąć wsztywnych ramach. Wszystko zmieniło się po warsztatach marki Lumene prowadzonych przez Annę Wiśniewską i Annę Zając na SeeBloggers. Prostota bycia, naturalne piękno i równowaga. Skandynawskie klimaty przyciągały mnie już od dłuższego czasu, co można było zobaczyć w moim życiu na przykład w aranżacji sypialni. Teraz zawitały też w pielęgnacji i mam nadzieje, że zostaną ze mną na dłużej. Ba! Zrobię wszystko aby zostały ze mną na dłużej.
Kosmetyki marki Lumene wydobywają z nas naturalne piękno. Nadają skórze blasku, ale nie takiego które kojarzymy powszechnie z rozświetlaczami, brokatem czy innymi drobinkami. To nasz wewnętrzny blask czyli po prostu my.
Marka stworzyła tak zwane rytuały pielęgnacyjne, w skład których wchodzą poszczególne kosmetyki. Poniżej znajdziecie kilka słów o produktach z trzech rytuałów, które testowałam w ostatnim czasie.
LÄHDE- Rytuał nawadniający i dotleniający skórę.
Intense Hydration, nawadniający krem do każdego typu cery.
Produkty z tej linii oparte są na arktycznej wodzie źródlanej, tak też właśnie wyobrażałam sobie zapach kosmetyków z tym składnikiem. Nie jestem fanką morskich zapachów i muszę przyznać, że ciężko było mi się do niego przyzwyczaić. Krem jest niesamowicie lekki, ale bogaty w składniki odżywcze. Szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej warstwy. W dodatku stał się moim must-have pod makijaż.
VALO- Rytuał, który budzi w skórze blaski i rozświetla ją od wewnątrz.
Overnight Bright Vitamin C Sleeping Cream, Krem z vit. C na noc.
Nie byłabym sobą jeśli nie wspomniałabym o cudownym wyglądzie tej miniaturki. Faktem jest to, że urzekła mnie każda z osobna ale dla tej znalazłam oddzielne miejsce w sercu ze względu na jej zawartość. Moja skóra uwielbia kosmetyki z witaminą C, dlatego poprzeczka została zawieszona wysoko. W moim przypadku kremy na noc mają tendencję do zapychania, tutaj nic takiego się nie wydarzyło. Delikatny zapach tego produktu to mój faworyt, a promienna seria VALO to coś czego szukałam od dawna.
SISU- Detox, ochrona, regeneracja i wyciszenie.
Deep Detox Purifying Mask, Maska oczyszczająco-detoksykująca
Z tym produktem kojarzy mi się jedno stwierdzenie: antidotum na życie w mieście. Kosmetyk posiada małe peelingujące drobinki, które ścierają naskórek i usuwają wszystkie zanieczyszczenia z twarzy. Maska jest łatwa w zmyciu, a po jej użyciu nie zauważyłam efektu wysuszania co często zdarza mi się przy tego typu produktach.
W ciągu tych kilku tygodni stan mojej cery poprawił się na lepsze. Ostatnio nawet zostałam zapytana jaki podkład mam na twarzy, gdyż wyglądałam tak promiennie. I zgadnijcie co? Nie miałam na twarzy zupełnie nic. Miałam okazję przetestować, też produkty z linii makijażu hybrydowego. Nigdy nie sądziłam, że spodoba mi się na twarzy coś innego niż mat.
Ja jestem zachwycona, zrobiłam już listę produktów, które muszą znaleźć się w moim koszyku, ale wiem, że żadna recenzja nie przekaże Wam tych wszystkich emocji, które towarzyszyły mi podczas testowania. Dlatego jeśli kiedykolwiek zobaczycie w sklepie kosmetyki marki Lumene to przyglądnijcie się im po prostu bliżej, a może skradną i Wasze serca?